niedziela, 14 czerwca 2015

Niebieski rower, czyli...o Pannie Matce na wyjeździe.

13...
13 dni...tyle nie było mnie w domu w ostatnim czasie.
13 rozłożonych na 3 tygodnie podróży koleją i autem. 
13 dni bez Mojego Banderasiątka i jego Taty...

13 dni wielkiego testu, podczas, którego Mój Syn pokazał wszem i wobec, że dorosły z niego Kawaler, że doskonale odnajduje się u Dziadków (mieszkając u nich chociażby w tym tygodniu od poniedziałku do piątku)i stawia Babcię na drugim miejscu po Mamie.


Przedstawiam Wam kilka zdjęć ze spotkania w Katowicach, gdzie ciekawostek mnie spotkało co niemiara. W kolejnym poście zabiorę Was do przepięknego miejsca, z którego zdjęcia pojawiały się na moim fanpage i widzicie tu.
Ja tymczasem podjęłam nowe wyzwanie, gdzie porzucić mogę mundurek w kolorze granatowym(nie była do tej pory ani pracownikiem poczty polskiej, ani pkp:))aby móc być jeszcze bliżej realizacji moich marzeń. Marzeń , jakie chyba ma każdy z nas.
Bo czym byśmy byli bez nich?
Postanowiłam i jestem przekonana o tym, że Moja pasja, jaką jest blogowanie i wnętrza nie zejdzie na bok. Traktuję to jako 2 etat, obecnie kończymy mieszkanie, którego obdrapane mury Wam już prezentowałam, robię kolejną łazienkę dla Eweliny(jednej z moich czytaczek)oraz...gabinet w jednym pięknym domu!
Wczoraj znalazłam biurko i biblioteczkę.
Jednocześnie jestem Mamą i Panią Domu, która powróciła do treningów z Ewką Chodakowską. Do tego stopnia powróciłam, że podczas ostatniej wyprawy...wieczorami...3 dni(za wyjątkiem czwartku)trenowałam Ekstra Figurę i Turbo Spalanie. Kto zna Ewkę ten dobrze wie co kryje się pod tymi dwoma tajemniczo brzmiącymi hasłami. 
Jednymi słowy: sweat and tears...
Dlaczego za wyjątkiem czwartku?Bo miałam takie zakwasy, że nogi na nogę założyć nie mogłam siedząc przy biurku...wtedy zrozumiałam, że przegięłam!
Co jeszcze u nas?
Chleba nie piekłam, ale zakwas rozdałam, jeden pojechał do Poznania inny aż pod naszą zachodnią granicę. Poznałam kolejnych ciekawych ludzi, inspirujących i takich, którzy wiele w życiu mnie nauczą.
To lubię w pracy...Poznawanie ludzi...Bez tego ciężko mi funkcjonować.
Aha wybrałam też stolik do salonu- ten kawowy. 
Szykuje się coś pięknego!
Panna Matka
Ps.Przypominam się...nadal działam, nadal tworzę i nie odpuszczam w pomaganiu i wspieraniu Was w Waszych działaniach dążących ku zmianie tego co Was otacza i nierzadko jednak niestety nie daje szczęścia....Piszcie!

9 komentarzy:

  1. Ach skąd ja to znam :)
    Pozdrawiam niedzielnie!
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję tej rozłąki... cóż poradzić jak życie kredytami człowieka obarcza;)
    Śliczne kadry z pobytu w Katowicach, pozdrowionka ślę!

    OdpowiedzUsuń
  3. rower niebieski super.
    piekne piorka ombre

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj jak mi Ciebie Matko brakowało!Dobrze, że wróciłaś!

    OdpowiedzUsuń
  5. Działasz na 100% I czuć że jesteś zadowolona :))) Tak trzymać:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie jest mieć pracę,która daje nam satysfakcję :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę Ci w takim razie żeby nowa praca przynosiła Ci jak najwięcej satysfakcji i radości. Kiedyś też często jeździłam na szkolenia do Katowic;) Buziaki wielkie!

    OdpowiedzUsuń