Lubię maj, lubię, ale tak zawsze szybko mi ucieka...
Na ten tydzień plany miałam ogromne, w tym plany projektowe, balkonowo-ogrodowe, plany malarsko-szlifierskie, oraz porządkowe, a tu przyszła do nas w niedzielę jakaś okropna paskuda.
Mój Banderasito zaniemógł totalnie. Do tego stopnia, że do Babci było mi go żal wywozić, bo widzę jak biedaczysko z katarem i gorączką potrzebuje tylko Mamy i tylko z Mamą chce być.
Dlatego po diagnozie lekarza nie pozostało nam nic innego, jak zostać w domu. Plany, projekty padły...niestety nie dam rady siedzieć przy komputerze gdy On chce się tylko tulić bidulek.
Co u mnie? Trochę fotografuję, gotuję, eksperymentuję i szykuję dla Was kilka nowości, plus wspominany niedawno konkurs.
I upajam się majem...lubię ten zapach bzu, oraz konwalii.
Zapach, który zawsze będzie kojarzył mi się z dzieciństwem. I dziś wspomnienie z cyklu moje dzieciństwo:
Gdy byłam dzieckiem każdy wolny czas spędzałam z Bratem na wsi u Babci i Dziadka. Mieliśmy zgraną paczkę podlotków, a wśród tej bandy byłam jedyną dziewczyną. Bawiliśmy się w milion różnych zabaw łącznie z kopaniem zimą w skutej na kamień ziemi ziemianek, ale mam wrażenie, że najbardziej lubiliśmy wędrówki po polach i lasach.
Często wspominam sierpniowe wakacje, kiedy spędzałam tam ze 2 miesiące a wieczorami szliśmy dość spory kawał na drogę asfaltową, która była ciepła po całym słonecznym dniu i oglądaliśmy spadające gwiazdy.
Do tej pory pamiętam to ciepło drogi...Chodziliśmy też na spacery w kierunku starego zapomnianego niemieckiego cmentarza i tam czytając napisy na nagrobkach zrywaliśmy konwalie i bez...I mam wrażenie że wtedy człowiek był szczęśliwszy. Bez facebooka, internetu i telewizora...
Często wspominam sierpniowe wakacje, kiedy spędzałam tam ze 2 miesiące a wieczorami szliśmy dość spory kawał na drogę asfaltową, która była ciepła po całym słonecznym dniu i oglądaliśmy spadające gwiazdy.
Do tej pory pamiętam to ciepło drogi...Chodziliśmy też na spacery w kierunku starego zapomnianego niemieckiego cmentarza i tam czytając napisy na nagrobkach zrywaliśmy konwalie i bez...I mam wrażenie że wtedy człowiek był szczęśliwszy. Bez facebooka, internetu i telewizora...
Ciepło wspominam też zabawę w "domku"zrobionym w zagajniku akacjowym, gdzie drzewa rosły tak, że tworzyły korytarz. Ten korytarz był już wówczas z aneksem kuchennym, miał łazienkę, salon i spiżarnię.
Meble?Oczywiście! Były to stare niepotrzebne Babci czajnik, miska, chlebak, wiadro, a z desek i polan drewna była ławka.
Gdy się przeprowadziłam do innego domku w zagajniku sosnowym...miałam też ogród, a nim sadziłam kwiatki, wykopane z babcinego ogródka ukradkiem....Kisiłam też ogórki, które wiecie że mi 10-11 latce wychodziły perfekcyjnie?
Meble?Oczywiście! Były to stare niepotrzebne Babci czajnik, miska, chlebak, wiadro, a z desek i polan drewna była ławka.
Gdy się przeprowadziłam do innego domku w zagajniku sosnowym...miałam też ogród, a nim sadziłam kwiatki, wykopane z babcinego ogródka ukradkiem....Kisiłam też ogórki, które wiecie że mi 10-11 latce wychodziły perfekcyjnie?
Gdy zamykam oczy wspominam ten domek.
To są właśnie te uroki dzieciństwa, okraszone zapachem bzu, konwalii i polnych kwiatów...
Zostawiając Was z tym bzem kradzionym spod bloku ostatniej nocy, co powtórzyło mój niecny uczynek sprzed tygodnia, zadaję Wam pytanie:
A jakie są te Wasze majowe wspomnienia?
A jakie są te Wasze majowe wspomnienia?
Maj to dla mnie miesiąc Matek. Moje majowe wspomnienie to mój pierwszy prezent dla mojej Mamy kupiony z uzbieranego kieszonkowego (książka: "Sałatki i surówki" :)). Podpatrzyłam jeszcze w książce o robótkach ręcznych (jeszcze wtedy nie było Youtube ;) ) jak ładnie zapakować prezent i taką ładną paczuszkę wraz z konwaliami wręczyłam Mamie 26.05 :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Maj , to moje urodziny, to kolorowe kwiatki pieknie pachnące. Uwielbiam maj i ten zapach.
OdpowiedzUsuńMaj to także pierwszomajowe pochody i majówki, na trawce zabawy ! I masz racje całe dnie spędzało sie na podwórku , bez komputera, bez tv, bo dwa programy, w których nic nie było. Ganiało się po drzewach , ! to były fajowe czasy, pozdrawiam
Współczuję maluszkowi paskudnego choróbska i życzę dużo zdrowia <3
OdpowiedzUsuńBukiet bzu przepiękny i jak cudnie musi pachnieć :)
Pozdrawiam ciepło :)
Dla mnie maj to kasztany i matura której miałam wrażenie nigdy nie zdam...A to był początek dorosłości.Iza
OdpowiedzUsuńKocham bez...i zawsze szukam "5" :)
OdpowiedzUsuńO kurcze toś mi przypomniała o 5!Idę szukać!
UsuńCudowne wspomnienia. Moje też mają dużo wspólnego z wsią. Jeździłam do dziadków na wakacje, wyganiałam krowy na pastwisko, karmiłam króliki, budowałam domki i przyrządzałam posiłki z wszelkich dostępnych chwastów jakie rosły i piachu :) Bez też tam rósł zaraz przy domu, zrywaliśmy z rodzeństwem liście i udawaliśmy, że to pieniądze :) Piękne zdjęcia bzu u Ciebie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDla mnie maj to także bez i konwalie oraz mlecze ;p Jako dziecko lubiłam biegać po jeszcze nie skoszonym trawniku i rozwiewać wszystkie dmuchawce dookoła :))
OdpowiedzUsuńBez, konwalie, kwitnące kasztanowce i krzewy pigwy...za to kocham maj :)
OdpowiedzUsuńŚciskam, M.
Przepiękne zdjęcia Pani robi!
OdpowiedzUsuńTa, bez i konwalie to też moje zapachy maja :)
OdpowiedzUsuńZ dzieciństwa kojarzę maj nieodłącznie z Dniem Matki, jedno ze wspomnień to wtedy gdy jako 5 - 6 latka ukradkiem przygotowywałam bukiet kwiatków z ogródka dla mamy..
OdpowiedzUsuńKonwalie wiadomo - moje ulubione i dzisiaj i zawsze :)))
Masz ogromny dar do robienia zdjęć!Już napatrzeć się nie mogłam przy sesjach dla Komfortu, a oglądałam wszystkie blogi uczestniczące w tej akcji. Na jednym blogu za ciemno, na innym za dużo kadrowania, a na trzecim zmieniał się tylko dywan, zero inwencji. Czyżby to skutek przysłowiowego zmanierowania ilością czytelników?A u Ciebie widać efekt zmian, dodatki, ogrom pracy!Gratuluję!Anita
OdpowiedzUsuńoch, mi tez nie pozostaje nic innego jak podkradanie bzu :) odkąd mieszkam w mieście bez stal się dla mnie dosyć nieosiągalny bo to jednak trochę stresujące ludziom krzaki pod oknami plądrować :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maj, pełen zapachów, kolorów, radości. Bez też mi się z dzieciństwem i moimi dziadkami kojarzy, rośnie go u nich mnóstwo. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńPiękny dzbanek /wazon. Ubolewam nad tym ze bez tak szybko przekwita. Mógłby nas cieszyć o wiele wiele dłużej prawda?
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia. Na szczęście też kilka takich mam :)
OdpowiedzUsuń