Powroty...czyli czas leśniczówki.

Dzisiejszy post to post o mnie, o moim życiu, dzieciństwie, o rzeczach pięknych, których urok dostrzec udało mi się jeszcze bardziej teraz, gdy dorosłam.
Bardzo lubię wspomnienia mojego dzieciństwa, a im bardziej się starzeję...Tym coraz częściej wracam do czasów gdy byłam dzieckiem i przypominam sobie tak wiele detali, o których wydawało mi się na co dzień nie myślę.
Dziś etap mojego życia jakże ważny i ostatnimi czasy przypomniany. A że ten blog to taki mój pamiętnik dla potomnych i przy tym okazja do chwili wspomnień nie tylko dla mnie, ale i dla moich czytelników nadszedł czas i na ten post. Bo kim by był człowiek bez marzeń i wspomnień?
 Wspomnienia zarówno te dobre i te złe, są ważne. 

Faktem jest, że Człowiek ma w sobie taką umiejętność wybierania wspomnień, pewne z nich pamiętamy mocniej, niż inne, kojarzą nam się ze smakiem, zapachem, konkretnym kolorem.
 W 2006 roku zmarł mój Dziadek, 5 lata temu Babcia. 
Przedstawiam Wam to co pozostało po miejscu w którym żyli długo i które wynajmowali. Gajówka Świerczyna.
Decyzję o przeprowadzce podjęli gdy miałam może z 8 lat. Wyprowadzili się jakieś 30 km od miasta, w miejsce w którym urodziła się moja Babcia. Pamiętam jak wyglądało to miejsce chwilę po osiedleniu się przez nich. Wyglądało tak, jak dziś...Opuszczone, zaniedbane, ze starą rozgrabioną szopą i fundamentami, które stanowiły pozostałość po zburzonym, czy też spalonym budynku.
Do tej pory wspominam opowieści Babci o tym jak chowała się pod kożuchem przed jednym z Kawalerów, którzy przychodzili do niej w konkury. Pamiętam sad z owocami, ogród w którym Babcia hodowała eksperymentalne owoce i warzywa jak na te czasy. Pamiętam paluszki z sezamem, oraz mieszankę wedlowską, z której wyjadałam co zostało mi do tej pory cukierki BAJECZNE.
Pamiętam wyjątkowe "piersięcia kurze" jak to Babcia mówiła na kotlety z piersi kurczaka, oraz "flaki z kurczaka", czyli zasmażana krojona cienko w paski pierś z kurczaka z pieczarkami i marchwią zalewana bulionem. Gęsta zupa, której smak wspominam do dziś.
Zamykam oczy i widzę piec kaflowy, fotel dziadka, jego atlas ptaków, maszynę Singera i perfumy Old Spice. Pamiętam malucha,a potem czerwonego daewoo matiza, oraz wakacje, kiedy to Dziadek przyjeżdżał po nas do oddalonego kilka kilometrów od Gajówki domu Dziadka i Babci od Strony Mojej Mamy i zabierał nas na cały dzień do siebie. Jeździliśmy wówczas do pobliskich Brzezin, na zakupy, robione zawsze z zapisanej pismem prawie technicznym listy zakupów. Pamiętam sterty "Życia na gorąco" które przeglądałam danego dnia kilkakrotnie.
Pamiętam też jak dziś moja kuzynkę Dominikę, oraz nasze zabawy, jedną choćby polegającą na smarowaniu starego uszkodzonego przez uderzenie pioruna jesionu, ogromnego, który pamiętała ze swojego dzieciństwa moja babcia kremem NIVEA, owijanie go bandażem i śpiewie piosenki VARIUS MANX "...kiedyś znajdę dla nas dom, z wielkim oknem na świat...". Ehhh wspomnienia...
Dziś po tych 10 latach nie ma już płotu, nie ma podjazdu dla FIATA 126P, które sam zbudował Dziadek, którego ceniłam za dokładność, porządek, wręcz pedantyzm w porządkowaniu nawet śrubek w garażu.
 Nie ma domu, ale są wspomnienia.
 I choć boli fakt dewastacji przez okolicznych zbieraczy złomu całego ich dorobku, wiem jaka jest kolej rzeczy, jak wygląda nasze życie. 
Wszystko co mamy prędzej czy później zniknie, ktoś wyrzuci to na śmietnik, spali, odda ubogim. Ale nie zostanie po nas to co najważniejsze, wspomnienia oraz ludzie, w których pamięci będziemy.
Bardzo żałuję, że nadleśnictwo nie zgodziło się, abyśmy odkupili od nich ten domek i kawałek ziemi, dałoby się tu zrobić piękny letni domek, z piecem kaflowym i drewnianymi okiennicami.

Dacie wiarę, iż ten post powstawał tak około roku?
Prawie rok temu pojechałam do Gajówki Świerczyna, do moich rodzinnych stron, z sprawą snu, który przywołał moje wspomnienia o tym miejscu.
Rok trwało, nim udało zebrać mi się w kupę to wszystko, o czym napisałam przed chwilą.
Chciałam uwiecznić to miejsce, póki jeszcze nie zostało doszczętnie zdewastowane.
Dla mnie tak wyjątkowe, pełne magii, będące synonimem mojego szczęśliwego dzieciństwa, a najbardziej spędzanych tam wakacji.

Czy Wy macie takie wspomnienia z dzieciństwa? Wracacie często do tych chwil?
Czekam na Wasze komentarze. 
PM

only4walls

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

3 komentarze:

  1. Piękne wspomnienia i piękne miejsce! Też mam mnóstwo takich związanych z moimi dziadkami, którzy mnie wychowali...i na samo ich przywołanie łezka w oku się kręci. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post. Pobudza do wspomnień, refleksji, poszukiwań we własnej pamięci tego co było ale gdzieś właśnie przez czas, ludzi zniknęło...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Magiczne miejsce... szkoda, że ja takiego nie mam :(

    OdpowiedzUsuń