Jaka jestem?
Z wiekiem coraz bardziej skłonna do autorefleksji, oraz samokrytyki. Kochająca stabilizację i bezpieczeństwo jakie daje mi moje obecne życie.
Wiecie, nigdy nie myślałam, że będę tak doceniać spokój i bezpieczeństwo w domu jakie mam każdego dnia. Takie spokojne życie przez 18 miesięcy spędzone w domu, oraz brak obaw o to co przyniesie kolejny dzień. To dał mi On. Pan O. przekornie zwany Opornikiem....choć zastanawiam się czy pseudonim niebawem ie ulegnie przedawnieniu, bo z Opornika już niewiele w sobie ma. Tego spokoju było mi w życiu najbardziej potrzeba, do tego podświadomie dążyłam.
Co mnie do tej pory najbardziej zabolało?
To, że gdy urodziłam dziecko nagle nie byłam już dobrym pracownikiem. Nie było dla mnie miejsca, wszyscy współpracownicy o mnie zapomnieli.
Mogłam się maskować.
Mogłam się maskować.
Nie umiałam. Do tego trafiłam do szpitala dość szybko...A potem...Zdecydowałam, że i tak tam nie wrócę...
Nie potrafię opisać uczucia jakie towarzyszy mi od września, jakim jest ból, żal, oraz to uczucie, gdy nie masz gdzie wracać, bo jakoś to trudno dojeżdżać 100 km w jedną stronę codziennie, a Ty...musisz zacząć wszystko od nowa.
Niestety nikt nie spojrzy na Matkę myśląc: tak, ona jest "mistrzem logistyki" bo ma dziecko, a kobiety posiadające dzieci są dla mnie perfekcjonistkami jeśli chodzi o tak zwane ogarnianie tematu.
Co w sobie pokochałam?
Co w sobie pokochałam?
To właśnie mistrzostwo logistyki.
Kiedyś potrafiłam sprzątać cały weekend. Caluteńki.
Wiadro z mopem czekało od piątku wieczór do niedzieli, a międzyczasie posiedziałam przy komputerze, pooglądałam tv, prasowanie zostawało na koniec niedzieli. Zawsze w tym co robiłam walczyłam o zachowanie perfekcji. Szczerze? Usłyszałam ostatnio od bliskiej znajomej, że...boi się mojej wizyty, bo ja "Perfekcyjna Pani domu"zaraz wychwycę niedociągnięcia. No mam tak, ale nie jest to coś w stylu chodzenia z białą rękawiczką i sprawdzania gdzie kurz jest, a gdzie go nie ma.
Mama zawsze mówiła do mnie, że jestem bałaganiarą. Ale ja w szafach miałam wszystko poukładane kolorami, łącznie z butami.
Teraz? Dom posprzątam w godzinę(porządki z kategorii porządnych, poprasuję, ugotuję obiad sobie i Dziecięciu, gdyż Ono stołuje się w kuchni Mamuni.)Chodzę tez regularnie do kosmetyczki i mam zawsze zrobione dłonie i stopy.
Co mnie charakteryzuje?
Lubuję się w dobrych rzeczach.
Nie jestem milionerką z bogatym mężem.
Zapracowałam sobie na to wszystko. Ale zawsze wolałam odłożyć na przysłowiowe kozaki za 600 zł, w fasonie ponadczasowym, ale dobrej jakości i z gwarancją, że posłużą mi nawet 5 lat(a jedne oficerki mam już 7 rok, nic im nie jest, a gdy mówię znajomym,ile mają lat przecierają oczy z niedowierzania, bo one też by takie chciały) niż kupić 10 par co kilka miesięcy, bo znam takie przypadki.
To samo w domu.
Nie chcę kupować sofy za grosze, która jest podejrzanej jakości, nim na nią uskubię wolę siedzieć na naszej zabytkowej Czarnej Damie. Tak mam. Nie wieszajcie na mnie za to psów, nie jest to ani chwaleniem się, ani użalaniem. Lubię jakość, stawiam na jakość i wolę mieć 1 a porządną rzecz.
Moje motto: jedno a dobre, niż kilka byle jakich.
Zrealizować moje marzenie. Dawać ludziom radość i czerpać radość z ich miłości do domu. Bo każdy dom traktuję jak swój. Dobieram każdy szczegół, detal, drobiazg. Do tego stopnia, że wybierałam ostatniej Inwestorce kolor ręczników.
Dlaczego Szalona?
Szalona i niepokorna. To szaleństwo zatarło się na przestrzeni lat.
Spokorniałam. Ale wierzcie mi mogłabym wiele Wam opowiedzieć o moich szaleństwach. Myślę, że nie jedna z Was by powiedziała wtedy "skąd ja to znam". Robię tak w życiu na opak. Nie mam męża. O. mym KOHABITANTEM jest. Konkubentem nie, bo według badań KONKUBINAT to poniżej średniego wykształcenia a mnie się i wyższe trafiło. Mówię o nim mąż, ale to mąż i nie-mąż...
Na Chrzestną wybrałam Gosię,a nie brata czy Siostrę.Mama obraziła się na mnie na kilka miesięcy, to w zasadzie nic na tle tego gdy obraziła się gdy powiedziałam jej, że kupiłam mieszkanie.
Czy jestem szalona aż tak?Czy tylko otaczam się ludźmi, których KOCHAM?
Dlaczego Panna?
Ot tak.
Nie kręci mnie biała suknia i obrączka. Nie czuję się inaczej bez tych gadżetów.
Tak samo wrzucam O. bokserki do pralki bez jak wrzucałabym w obrączce na dłoni. Choć pierścionek i obrączkę wybrałam. Ale ich nie ma...
Po prostu żal mi wydać 50 tysięcy na wesele(niestety Moi rodzice wymagają WESELA, bo jak mówi Tato: "On się musi rodzinie odwdzięczyć".
A ja wolałabym spłacić trochę kredytu lub kupić działkę za takie 50 tysięcy, których nawet nie mam...Pani Praktyczna się tu odzywa!
A Matka jaka ze mnie?
Sama nie wiem. Nie zawsze mam cierpliwość do Banderasa. Czasem myślę, że bym go rozszarpała za sceny jakie mi serwuje, a gdy śpi zacałowała na śmierć. I choć wiem, że tak nie będzie zawsze mu powtarzam, że:"nikomu Cię nie oddam". Nigdy nie wierzyłam w to, że aż tak można kochać. Śmiałam się z tych historii. Owszem, jestem zdroworozsądkowo podchodząca do tematu Mamą, ale jednak Mamą...
Jest u Babci kilka godzin, tęsknię za tymi oczkami, za tym wiszeniem na nodze w kuchni. Kocham go.
Nie umiem inaczej. Nie umiałabym spędzić bez niego nawet jednego dnia.
Ale przy tym wiem, że za chwilę gdy zacznie być już dzieckiem a nie niemowlęciem to przewartościuję, bo jest mi to potrzebne dla własnego zdrowia psychicznego.
Taka właśnie jestem. Kochajcie, albo rzućcie!I pamiętajcie o konkursie!
MOJE GIWEAVAY!
Dlaczego Szalona?
Szalona i niepokorna. To szaleństwo zatarło się na przestrzeni lat.
Spokorniałam. Ale wierzcie mi mogłabym wiele Wam opowiedzieć o moich szaleństwach. Myślę, że nie jedna z Was by powiedziała wtedy "skąd ja to znam". Robię tak w życiu na opak. Nie mam męża. O. mym KOHABITANTEM jest. Konkubentem nie, bo według badań KONKUBINAT to poniżej średniego wykształcenia a mnie się i wyższe trafiło. Mówię o nim mąż, ale to mąż i nie-mąż...
Na Chrzestną wybrałam Gosię,a nie brata czy Siostrę.Mama obraziła się na mnie na kilka miesięcy, to w zasadzie nic na tle tego gdy obraziła się gdy powiedziałam jej, że kupiłam mieszkanie.
Czy jestem szalona aż tak?Czy tylko otaczam się ludźmi, których KOCHAM?
Dlaczego Panna?
Ot tak.
Nie kręci mnie biała suknia i obrączka. Nie czuję się inaczej bez tych gadżetów.
Tak samo wrzucam O. bokserki do pralki bez jak wrzucałabym w obrączce na dłoni. Choć pierścionek i obrączkę wybrałam. Ale ich nie ma...
Po prostu żal mi wydać 50 tysięcy na wesele(niestety Moi rodzice wymagają WESELA, bo jak mówi Tato: "On się musi rodzinie odwdzięczyć".
A ja wolałabym spłacić trochę kredytu lub kupić działkę za takie 50 tysięcy, których nawet nie mam...Pani Praktyczna się tu odzywa!
A Matka jaka ze mnie?
Sama nie wiem. Nie zawsze mam cierpliwość do Banderasa. Czasem myślę, że bym go rozszarpała za sceny jakie mi serwuje, a gdy śpi zacałowała na śmierć. I choć wiem, że tak nie będzie zawsze mu powtarzam, że:"nikomu Cię nie oddam". Nigdy nie wierzyłam w to, że aż tak można kochać. Śmiałam się z tych historii. Owszem, jestem zdroworozsądkowo podchodząca do tematu Mamą, ale jednak Mamą...
Jest u Babci kilka godzin, tęsknię za tymi oczkami, za tym wiszeniem na nodze w kuchni. Kocham go.
Nie umiem inaczej. Nie umiałabym spędzić bez niego nawet jednego dnia.
Ale przy tym wiem, że za chwilę gdy zacznie być już dzieckiem a nie niemowlęciem to przewartościuję, bo jest mi to potrzebne dla własnego zdrowia psychicznego.
Taka właśnie jestem. Kochajcie, albo rzućcie!I pamiętajcie o konkursie!
MOJE GIWEAVAY!
Miło Cię poznać trochę bliżej :) Czytam i myślę, że trochę jesteśmy do siebie podobne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
p.s. ładne zdjęcia, a lampek zazdroszczę kolejny raz ;p
Miłym uczuciem jest, że ktoś znajduje coś mojego w sobie, jakąś cechę. Cieszy mnie to!
UsuńNo, mamy coś pokrewnego, nawet wiele, o moich szaleństwach, tez bym książkę mogła pisać, a co do dzieci, to równie skrajnie :D Praca? Cóz lekko nie jest niestety ( wiem coś o tym, sama zaczęłam studia po 30tce, bo na rynku licho), ale teraz pracując i studiując doceniam ost.6lat, które spędziłam w domu z dziećmi i wiem ,że nikt mi tego nie odbierze. Całuję ciepło. Marzena
OdpowiedzUsuńI dobrze, że zrobiła coś dla siebie z tymi studiami!To ważne mieć też coś dla siebie, spełniać się!
UsuńFajna cecha - mistrzostwo logistyki : D
OdpowiedzUsuńJa ją dopiero w sobie odkrywam ;)
Przyznać muszę, że odkąd zostałam mamą mieszkanie sprzątam w błyskawicznym tempie : )
Przykre, że w taki sposób Cię potraktowano w pracy...
Takie czasy, bez sentymentów, przyjaźni. Żal mi, bo dobrze mi się tam pracowało...
Usuńale sympatycznie to wszystko wyszło, ciekawisz mnie Panno Matko :)
OdpowiedzUsuńZapraszam więc dalej do moje świata!
UsuńJa teraz oszczędzam na ślub. Mam takie same przemyślenia na ten temat. I też nie kręci mnie biała suknia i ta pogoń za zorganizowaniem tej jednej nocy, z której i tak nie będe miala przyjemności... To pewnie dlatego, że pracuję w tej branży i widzę tę wszechogarniającą wściekliznę macicy panien młodych. I też pierwsze o czym myślę, na co mogłabym wydać kasę zamiast na wesele - myślę o działce.... Także piona Panno Matko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://pastelowonabialym.blogspot.com/
Najważniejsze to to w co wierzymy i co powoduje, że podejmujemy takie a nie inne decyzje w życiu. Nie wszyscy musimy być tacy sami.
UsuńFajnie Cię bliżej poznać :-) Kupuję takie szaleństwo hi hi
OdpowiedzUsuńJedno jest też pewne- nuda nas u Ciebie nie spotka :-)))
Buziaki
K.
Mam nadzieję, że Was pozytywnie nie raz zaskoczę!
UsuńMiło Cię poznać. Miło wiedzieć, że nie jestem jedyną niepokorną mamą. A z tą "Perfekcyjną" to absolutna racja:) Uśmiałam się kiedy czytałam. U mnie swego czasu, było tak, że jak tylko weszłam do kogoś to zaraz było tłumaczenie dlaczego taki wystrój, dlaczego kubek niesprzątnięty itp. A ja zwyczajnie traktowałam sprzątanie jako rodzaj odstresowacza :) No nic, musiałam sobie znaleźć nowy sposób na odstresowanie :) Pozdrawiam i również zapraszam na candy :)
OdpowiedzUsuńDobrze to ujęłaś:sprzątanie to dla mnie dodatek do Chodakowskiej...odstresowywacz.I choć w ciąży i na macierzyńskim poziom stresu wynosił 0 to jakoś mi to zostało...
UsuńTo super, że potrafisz o sobie tak otwarcie pisać :). Fajnie poznać Cię bliżej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A ja cieszę się, że Wy czytacie to co piszę!
UsuńNo Kochana...świetnie opisałaś siebie...swoje ja !!!bardzo mi się podoba. Fajna z Ciebie Kobietka, jak to piszesz Panna Matka:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Dziękuję za ciepłe słowa!
Usuńhmmmm jakie to wszystko jest mi bliskie co piszesz .... oprócz oczywiście stracenia pracy gdyż sami prowadzimy firmę i nigdy nie byłabym w stanie potraktować tak kobiety w ciąży ,która u nas pracuje ... ja sama pracowałam do póznych godzin ,a w nocy urodziłam naszego synka . Też odmówiłam ręki siedem lat temu mojemu ukochanemu mężczyznie i teraz tego żałuję ...nie ,żeby to coś między nami miało zmienić ,ale myślę ,że popełniłam błąd ... wiele by o tym pisać ... Cieszę się że do mnie trafiłaś :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Kasia
A ja każdego dnia cieszę się, że mam Twoje lampy, już czekam na ten moment gdy je zaprezentuję całemu światu.
UsuńKoniecznie daj znać jak juz sie nimi pochwalisz ;)
UsuńMy matki, a w szczególności te które chcemy coś więcej od życia, masz rację, że musimy mieć logistykę w jednym palcu! Trochę ci zazdroszczę, że możesz tak o sobie fajnie napisać i uzewnętrznić się w tym blogowym światku. Ja nie bardzo mogę i nie bardzo chcę.. bo są osoby, których frustrustracja swoim życiem zmusza do pastwienia się nad innymi, żeby sobie porawic humor. Niestety i takie osoby mogą czytać naszego bloga... ehhh. Jednak zmieniając temat bardzo mi miło poznać ciebie i musisz być fajną kobitką szkoda, że tak daleko, bo chętnie bym się z tobą na pogaduchy przy kawce umówiła:D Bzi
OdpowiedzUsuńOj Kami daleko do siebie nie mamy. Zrobimy kiedyś zlot Czarownic:)
UsuńPS.A temat frustracji znam, dlatego nadal działa w "ukryciu"bez imienia, adresu...póki mogę, niech tak będzie.Nie chcę cenzurować swojego świata.
Zlot brzmi świetnie:D Co do frustracji to przykre to jest, że najczęściej nie są to obce osoby, a z naszego najbliższego otoczenia....
UsuńMusiałabym tylko miotłę odkurzyć, ale daleko nie mamy do siebie. Tylko potomstwo Twoje na tą chwilę za małe, a moje przechodzi lęk separacyjny i oderwać od maminej spódnicy się nie może.
UsuńCieszę się, że tu zajrzałam Panno Matko.
OdpowiedzUsuńMiło Cię poznać.
Cieszę się, że i Ty do mnie trafiłaś. Z każdego czytelnika i komentarza strasznie się cieszę!
UsuńNiestety też nie jestem milionerką z bogatym mężem:D a niestety mam ten sam problem co Ty, uwielbiam piękne rzeczy:) cóż, zawsze możemy marzyć:) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńAle jak to stare przysłowie mówi: ziarnko do ziarnka...ja mam taką metodę 5 złotych,opiszę Wam ją kiedyś:)
UsuńŚwietny post, fajnie tak móc poznać Cię trochę bliżej, dowiedzieć się o Tobie czegoś więcej;)) I wiesz co ja myślę? Myślę sobie, że z Ciebie to po prostu fajna baba musi być:))) Pozdrawiam Cię radośnie:)
OdpowiedzUsuńA ja Cie kocham uwielbiam czytać |<3 moja panno matko :-) świetny post :-)
OdpowiedzUsuńMy kobitki chyba wszystkie tak mamy ;-) Widzę, że dużo rzeczy mamy ze sobą wspólnych :-) I podobne dylematy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzytam i myślę, że musisz być wspaniałym człowiekiem. Tak wewnętrznie bardzo dobrym i hmm spójnym, ciepłym.
OdpowiedzUsuńFajna Babka, Kochająca Matka, Rozsądna Kobieta z dobrym gustem. Fajnie się czyta takie wpisy. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń