Słońce u nas wyszło...z tej okazji zafundowałam Mojemu Dziecięciu trzy dni spacerów. Mam wrażenie że jak lwia część z nas marzę o wiośnie...Łapię promienie, szukam pierwszych pączków...a to dopiero styczeń. Dopiero albo już...rok temu kulałam się na ostatnich nogach z Dziecięciem w brzuszku...
Tak brakuje mi słońca...
Korytarz już mam!Łazienkę też wiem jaką stworzymy.
Szukam...tapet,geberitów, listew, farb.
Planuję punkty świetlne, wtyczki, przełączniki, drzwi...
I czuję się jak u siebie w domu!
Planuję punkty świetlne, wtyczki, przełączniki, drzwi...
Wiecie, marzeniem moim jest dom, ale że oboje z opornikiem mamy hipoteki (te w CHFach:))nie nastąpi to tak szybko. Więc uszczęśliwiam innych.
Słucham jak spowiednik i pomagam. I kocham to!
Chciałabym kiedyś zrzucić granatowy mundurek (nie nie jestem listonoszem, kolejarzem, ani policjantem)na rzecz drabiny, miarki, palety kolorów.
Tylko, dlaczego doba nie ma 36 godzin?
I przy tym wciąż mam do siebie żal, że nie zabrałam się za to 6 lat temu, gdy urządzałam swoje pierwsze mieszkanie. Że nie robiłam zdjęć, bo nie chciało mi się nauczyć obsługiwać funkcję "manual" i przejść od początku do końca kurs National Geographic, że nie poszłam na studia o których zawsze marzyłam.
A jakoś pozwoliłam się zaszufladkować w te 8 godzin na pełny etat i wmawiać sobie, że kocham to co robię. Nie, nie kocham.
Praca daje mi pieniądze, a satysfakcję i szczęście daje mi to co teraz robię dla innych jako hobby, plus szlifowanie mebli.
Horoskopów nie czytam, ale ten na 2015 rok mówi, że będę teraz dużo pracować a zyski przyniesie 2016 rok. Dlatego dobrze, że tu jestem, że każdego dnia uczę się czegoś nowego, że zasypiam nad laptopem siedząc do 1 i wstając co chwilę do Malucha.
Horoskopów nie czytam, ale ten na 2015 rok mówi, że będę teraz dużo pracować a zyski przyniesie 2016 rok. Dlatego dobrze, że tu jestem, że każdego dnia uczę się czegoś nowego, że zasypiam nad laptopem siedząc do 1 i wstając co chwilę do Malucha.
Pozytywne myślenie i nadzieja to to "coś"!
Uczepiłam się jak mantry tego "zdrowia" i wciąż to powtarzam, bo jak jest zdrowie to i pieniądze można zarobić.
Zostawiam Was z naszą choinką, która po świętach nie próżnuje i szaleje! Puszcza gałązkę za gałązką. Oraz z moim DIY- hasłem "do all things with live" które skleciłam kilka dni temu podczas oglądania "Czułych słówek" w TVN7.
I pamiętajcie o rozdawajce!!!!
Uczepiłam się jak mantry tego "zdrowia" i wciąż to powtarzam, bo jak jest zdrowie to i pieniądze można zarobić.
Zostawiam Was z naszą choinką, która po świętach nie próżnuje i szaleje! Puszcza gałązkę za gałązką. Oraz z moim DIY- hasłem "do all things with live" które skleciłam kilka dni temu podczas oglądania "Czułych słówek" w TVN7.
I pamiętajcie o rozdawajce!!!!
Czytam twojego posta i jakbym słyszała siebie - też siedzi gdzieś we mnie ten żal, że kierunek, który obrałam w życiu, to nie ten właściwy - nie te studia, nie ten tryb życia. Co zrobić? Przeszłości nie zmienisz. Za to zaczynam mieć coraz większą świadomość tego, że nie warto kurczowo trzymać się przeszłości i rozpamiętywać "co by było gdyby" i mam nadzieję, że już niedługo będę mogła zostawić to wszystko za sobą i ruszyć do przodu (co jednak nie jest łatwe, gdy nie ma się już dwudziestu lat...) Tego życzę również tobie - rób to co kochasz... with love! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. Zuza
Dojrzewam dzięki Przyjaciołom i Wam do tego,że jednak trzeba mieć odwagę i marzenia...jeśli się w coś wierzy głęboko marzenia się spełniają
Usuńdokładnie, nie ma sensu żałować tych niby "złych " wyborów studiów czy pracy , tylko zrobić coś, aby z ta wiedzą i doświadczeniem z nich płynącą realizować nowe pomysły. W każdym razie ta opcja bardziej się opłaca niż "płacz nad rozlanym mlekiem" :)
UsuńCałe szczęście, że masz hobby które daje satysfakcję. 8 godziny za biurkiem nie zawsze spełnia marzenia a bardzo ważne, jest właśnie to "coś" co kochasz robić. A że nie masz studiów kierunkowych - żaden problem, przecież masz talent, pasję, dużo samozaparcia i satysfakcję. :) Tak trzymaj. :)
OdpowiedzUsuńCały czas zewsząd słyszę takie same słowa jak Twoje Wiewiórko. Do tej pory jakoś mało w siebie wierzyłam...chyba dlatego, że nie mogłam sobie pozwolić na ten luz...luz poza mundurkiem. Gdy zaszłam w ciążę nie mogłam się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości...ale to się zmienia!
UsuńPanno Matko, rzadko zdarza mi się wędrować po nieznanych blogach (ach ten wieczny niedoczas;), ale cieszę się, że trafiłam do Ciebie:)
OdpowiedzUsuńWybierając studia porzuciłam ukochaną historię na rzecz prawa i przez pięć lat wmawiałam sobie, że spełniam marzenie. W ramach uczciwego samooszukiwania się chciałam zdać na aplikację - i choć to nie był sabotaż, dziś skaczę z radości, że się nie udało;) Własna działalność też niej jest z tych ambicjonalnie górnopółkowych, ale daje pieniądze na życie według siebie, A marzenia? Zaczęłam je spełniać małymi kroczkami, tiptopkami dosłownie, ale wierzę, nie, ja wiem, że i na nie przyjdzie czas- czego i Tobie życzę:)
Bardzo dziękuję Tobie, że jednak tak się stało, że dotarłaś do mnie i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej. Niezmiernie mi miło.Dziękuję za ciepłe słowa. Robię wszystko aby te marzenia spełniać. Zaczęło się od tego bloga, żałuję tylko, że nie nastąpiło to szybciej!
UsuńNie jesteś sama z kredytem we frankach... jest nas wiele i ja też ;) damy rade tak źle nie będzie.
OdpowiedzUsuńO domku również marze i za chwilę moje marzenia wreszcie się spełnią, wiec kochana trzeba mieć marzenia. Jeszcze 8 lat temu ... siedziałam w swojej kawalerce do remontu na kiblu (nie było gdzie usiąść w tym bałaganie) i płakałam po co mi to było... a teraz jest lepiej z każdym dniem:D Magisterki nie zrobiłam, bo ciągle kłody pod nogi.. ale co tam mgr nie jest najważniejsze, a teraz dopiero czuję że żyję! O i tak to optymistycznie zakończyłam! hihi Buziak kochana i tak trzymaj rób to co kochasz!
No jasne,że damy radę! Od jakiegoś czasu jestem zdania, że w życiu stawić można czoła wszystkiemu jeśli się tymi jest zdrowym. Napatrzyłam się na choróbska i wiem, że jeśli one się nie trzymają to nawet kredyt w CHF się spłaci.A dziś myślałam o moim
Usuńmgr...obroniłam się po 4 latach od skończenia studiów, tylko dzięki Opornikowi.On lobbował za tym bym w końcu napisała tą pracę.A i tak więcej wiem o programach graficznych i fotograficznych sprawach niż naukach społecznych, które studiowałam...Buziaki Kami!
Kurcze! Budujący Twój post. Ja jestem na polonistyce i studia mi się na pewno wydłużą właśnie dlatego, że spełniam swoje marzenia. Mam coś swojego, na razie w powijakach, ale się spełniam. Przez chwilę też pracowałam dla kogoś, w pracy ukierunkowanej na filologię polską, i chociaż kocham ten polski, to właśnie teraz robię to co chcę i coraz dalej mi do pracy w szkole czy w redakcji.... Trzeba zaryzykować, postawić czasem wszystko na jedną kartę. Ty masz trudniej, bo masz dzieci, więc nie jest dziwne, że jesteś w tym mundurku dalej.... Ale powoli i Tobie się wszystko uda, jak tylko z tego nie zrezygnujesz. I skąd ja znam tę pracę do 1, też to często przerabiam! Pozdrawiam i trzymam kciuki, i oczywiście czekam na zajawki z prac remontowych.
OdpowiedzUsuńNo i zapraszam do mnie nieodmiennie http://pastelowonabialym.blogspot.com/
Ja również już tak bardzo mocno tęsknię za wiosną, ciepłem i słońcem. A u nas dzisiaj tak okropnie szaro, ciemno i deszczowo:/ Pozdrawiam Cię serdecznie:)
OdpowiedzUsuńRefleksyjnie napisałaś i trafiłaś w sedno. Niejedna z nas robi rzeczy z przymusu, odkładając własne marzenia i potrzeby na bok. A przecież tak nie musi być! Ja założyłam bloga bo to była ostatnia deska ratunku przed zwariowaniem z powodu otaczającego mnie zewsząd "muszę". Ty posuwasz się jeszcze dalej... Dajesz mi tym inspirację i nadzieję, że jak się człowiek zaweźmie to może.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci po stokroć :)
A postępy twoich prac będę śledzić z nieukrywaną ciekawością i zazdrością - pozytywną rzecz jasna ;)
Trzymam kciuki!
Uściski :)
Ach Kochana Twoje refleksje - samo życie :). Też tak mam, może Ci poprawię humor :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Marta :)
To mogę Ci powiedzieć dziś że rzuciłam dziś pracę ... nie bede wnikać w szczegóły.. ale pragnę robić to co kocham i tobie tego życzę ... kurczę chciałabym z tobą pogadać sobie przy kubku ciepłej kawy... ściskam Cię mocno ! pożądaj za marzeniami :*
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie a tej kawy!W sumie:jakby tak obiektywnie podejść do tematu...gdy skończy się macierzyński nie mam gdzie wracać(eh realia dzisiejszego świata)...też więc nie mam pracy...takiej mundurkowej.
Usuńdobrze powiedziane/napisane :)
OdpowiedzUsuńZdrowia, owszem, ale szczęścia też! Na Titanicu wszyscy byli zdrowi, tylko szczęścia nie mieli... ;) Dobrze, że wiesz co Ci daje to szczęście :) Śliczna latarenka, można wiedzieć skąd? Zapraszam na mamawszpilkach.pl :)
OdpowiedzUsuńLatarenka z JYSK moja Droga!SIGMUND!
UsuńKurcze, tez jestem matką, tez na macierzyńskim...zostało mi kilka miesięcy na urzeczywistnienie moich snów...a czas tak leci nieubłaganie i choć daję z siebie wszystko to ciągle mam wrażenie ze robię za mało.Ps też w zawodzie zakładam mundurek i też niebieski. Może pracujemy w tym samym miejscu?
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe;)Choć granat u mnie to jeden z kolorów dresscodu i są też inne.
UsuńU mnie podobnie... Tez pozwoliłam się zaszufladkować na 8 godzin, a tak naprawdę marzę o projektowaniu ogrodów, własnej szkółce drzew i krzewów ozdobnych albo o... szlifowaniu mebli z drewna właśnie ;))) Tylko, że wydaje mi się, że trzeba odczekać na odpowiedni moment, żeby zacząć robić to, co się kocha... życzę Ci, aby Twój moment nadszedł :) Niech nawet będzie wg horoskopu w 2016 - ale żeby nadszedł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)))
Dziękuję, że do mnie trafiłaś!Zostań ze mną jak najdłużej!
UsuńTwoje słowa są mi bardzo bliskie, poszłam na studia z rozsądku a nie z pasji, bo chciałam być "odpowiedzialna", teraz pracuję w szklanym biurowcu, a marzenia o pisaniu gdzieś się zapodziały. Od niedawna prowadzę bloga i czuję, że wreszcie robię coś dla siebie. Życzę, żeby wszystkie marzenia Ci się spełniły!
OdpowiedzUsuńChyba każda z nas w Twoich słowach znajdzie kawałek siebie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Oj moja droga nie jesteś jedyna, która źle wybrała studia. Nie wiem czy to pocieszające? Ja też żałuję, nie pracuję w zawodzie, ale 8h odsiedzieć muszę. Swoje pasje odkryłam rok temu i mam nadzieję, że się rozkręcę. Ty już robisz na większą skalę to co lubisz i trzeba tym się cieszyć i pielęgnować to. Ważne,że wiesz czego chcesz :) I oby Franki dały się na spokój! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne dekoracje u Ciebie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja się trzymam tego, że w zyciu nie wolno niczego żałować, że wszystko, co się dzieje, ma jakis ukryty sens, choć my możemy to dostrzec dopiero po latach. tak, zdecydowanie takie podejście troszke łagodzi trudy dnia codziennego :-) przecież niemozliwością jest iść przez zycie podejmując tylko słuszne decyzje, trezba popełniać błędy, tak się uczymy i rozwijamy :-) pozdrawiam cieplutko!!!
OdpowiedzUsuń