13 rozłożonych na 3 tygodnie podróży koleją i autem.
13 dni wielkiego testu, podczas, którego Mój Syn pokazał wszem i wobec, że dorosły z niego Kawaler, że doskonale odnajduje się u Dziadków (mieszkając u nich chociażby w tym tygodniu od poniedziałku do piątku)i stawia Babcię na drugim miejscu po Mamie.
Przedstawiam Wam kilka zdjęć ze spotkania w Katowicach, gdzie ciekawostek mnie spotkało co niemiara. W kolejnym poście zabiorę Was do przepięknego miejsca, z którego zdjęcia pojawiały się na moim fanpage i widzicie tu.
Ja tymczasem podjęłam nowe wyzwanie, gdzie porzucić mogę mundurek w kolorze granatowym(nie była do tej pory ani pracownikiem poczty polskiej, ani pkp:))aby móc być jeszcze bliżej realizacji moich marzeń. Marzeń , jakie chyba ma każdy z nas.
Bo czym byśmy byli bez nich?
Bo czym byśmy byli bez nich?
Postanowiłam i jestem przekonana o tym, że Moja pasja, jaką jest blogowanie i wnętrza nie zejdzie na bok. Traktuję to jako 2 etat, obecnie kończymy mieszkanie, którego obdrapane mury Wam już prezentowałam, robię kolejną łazienkę dla Eweliny(jednej z moich czytaczek)oraz...gabinet w jednym pięknym domu!
Wczoraj znalazłam biurko i biblioteczkę.
Jednocześnie jestem Mamą i Panią Domu, która powróciła do treningów z Ewką Chodakowską. Do tego stopnia powróciłam, że podczas ostatniej wyprawy...wieczorami...3 dni(za wyjątkiem czwartku)trenowałam Ekstra Figurę i Turbo Spalanie. Kto zna Ewkę ten dobrze wie co kryje się pod tymi dwoma tajemniczo brzmiącymi hasłami.
Wczoraj znalazłam biurko i biblioteczkę.
Jednocześnie jestem Mamą i Panią Domu, która powróciła do treningów z Ewką Chodakowską. Do tego stopnia powróciłam, że podczas ostatniej wyprawy...wieczorami...3 dni(za wyjątkiem czwartku)trenowałam Ekstra Figurę i Turbo Spalanie. Kto zna Ewkę ten dobrze wie co kryje się pod tymi dwoma tajemniczo brzmiącymi hasłami.
Jednymi słowy: sweat and tears...
Dlaczego za wyjątkiem czwartku?Bo miałam takie zakwasy, że nogi na nogę założyć nie mogłam siedząc przy biurku...wtedy zrozumiałam, że przegięłam!
Dlaczego za wyjątkiem czwartku?Bo miałam takie zakwasy, że nogi na nogę założyć nie mogłam siedząc przy biurku...wtedy zrozumiałam, że przegięłam!
Co jeszcze u nas?
Chleba nie piekłam, ale zakwas rozdałam, jeden pojechał do Poznania inny aż pod naszą zachodnią granicę. Poznałam kolejnych ciekawych ludzi, inspirujących i takich, którzy wiele w życiu mnie nauczą.
To lubię w pracy...Poznawanie ludzi...Bez tego ciężko mi funkcjonować.
Aha wybrałam też stolik do salonu- ten kawowy.
Ps.Przypominam się...nadal działam, nadal tworzę i nie odpuszczam w pomaganiu i wspieraniu Was w Waszych działaniach dążących ku zmianie tego co Was otacza i nierzadko jednak niestety nie daje szczęścia....Piszcie!
Czaderskie! :)
OdpowiedzUsuńAch skąd ja to znam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielnie!
Marta
Idealnie ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję tej rozłąki... cóż poradzić jak życie kredytami człowieka obarcza;)
OdpowiedzUsuńŚliczne kadry z pobytu w Katowicach, pozdrowionka ślę!
rower niebieski super.
OdpowiedzUsuńpiekne piorka ombre
Oj jak mi Ciebie Matko brakowało!Dobrze, że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńDziałasz na 100% I czuć że jesteś zadowolona :))) Tak trzymać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Fajnie jest mieć pracę,która daje nam satysfakcję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Życzę Ci w takim razie żeby nowa praca przynosiła Ci jak najwięcej satysfakcji i radości. Kiedyś też często jeździłam na szkolenia do Katowic;) Buziaki wielkie!
OdpowiedzUsuń