Banderasiątko na wakacjach z Dziadkami jest od poniedziałku. Fakt, w sobotę zawieźliśmy go wspólnie, a Dziadkowie pojechali drugim autem, ale...w niedzielę, gdy Maluch zasnął...wyruszyliśmy do domu, bo poniedziałek dniem pracy jest.
Nie umiem tego opisać ale nie mam do końca tego matkowego ciśnienia na zasadzie "płacz i rozpacz na skutek rozstania" łezka mi się zakręciła owszem, ale prawda jest taka, że jestem tak zajęta pracą i milionem innych spraw, że po prostu bieżące dwa dni z rzędu padłam ot tak ekspresem.
Kocham go, ale...Wiem, że on jest w dobrych kochających rękach i żadna krzywda mu się nie stanie. Mam wrażenie, że takie przysłowiowe "cygańskie"dziecko to plus, bo a to pójdzie do jednych Dziadków, a to do drugich. Mnie rodzice tez uczyli samodzielności i to chcę przekazać i jemu.
Wakacje...Od lat to samo ukochane miejsce...Bodajże miałam wówczas 8 lat. Chłopy obok Sarbinowa...7 lat jeździliśmy tam cała rodziną na kwaterę do Pani Ewy Palińskiej. Która miała przepiękny ogród...
Tam poznałam Magdę z Torunia z którą nadal się przyjaźnię i Madziu w tym roku to już 22 lata...Ba, z którą się przyjaźnię i dla której Synka będę Mamą Chrzestną już w sierpniu.
CHŁOPY...
I "paluchy" takie zwijane warkocze z ciasta drożdżowego, które można było kupić w białym kontenerku tylko w Chłopach.
Chodziliśmy na plażę przy przepompowni wody, jak najdalej się da, by było jak najspokojniej. Nigdy nie zapomnę tych przygotowań do wyjazdu.
A najbardziej pamiętam, gdy nieżyjący już Dziadek Gienek i Babcia Helena dawali nam kieszonkowe na wyjazd...i szłam wtedy do "OGRODNIKA" sklepu na skrzyżowaniu przy którym mieszkałam, aby kupić wymarzone i niestety wówczas nieosiągalne na co dzień PRINGLES'y, oraz..zielone, sprowadzane z zagranicy jabłka.
Wyobraźcie sobie, że ja wówczas jechałam z tymi jabłkami i bratem po lewej stronie i nigdy nie było dobrego momentu, aby takie jabłko zjeść, bo żal go człowiekowi było, bo tak rzadko się takie jabłko miało.
Był nawet tam w Chłopach 2 razy z nami nasz kuzyn Mariusz z Wałbrzycha. Jechaliśmy tam Fordem Orionem, a potem Daewoo Lanosem. Wyprawa, na którą czekało się cały rok... A w okresie gdy miałam 7-10 lat z kaset w naszym aucie leciał BIG CYC-owy "Berlin Zachodni",a potem Szwagierkolaska. Zespoły, których słuchał mój Tata. Pamiętam wyjazd wraz z kuzynem Mariuszem, którego ulubioną piosenką była "Ballada o smutnym skinie" i przyznam się Wam bez bicia, że zawsze gdy go widzę pojawia się w mojej głowie ten utwór.
I te 5 km do Mielna w jedną stronę i 9 do Gąsek do latarni, które człowiek przechodził plażą.
Takie wakacyjne niezapomniane wspomnienia z dzieciństwa...Fajne, wyjątkowe, takie inne...
Co u mnie?
Dokładnie 30 maja 2015 po wizycie na szkoleniu postanowiłam zarejestrować się na INSTAGRAMIE (Kasieńko to Twoja zasługa!) ale...nie będę ukrywać, że zanim...ogarnęłam temat...trochę to trwało i nadal nie ogarniam i gdyby nie Ty...Jakoś tam raczkuję i nadal nie wszystko pojmuję.
I jak sobie przypomnę czasy młodości...Pojmowałam sprawy techniczne ekspresem, a teraz niestety jakoś te nowinki techniczne mnie omijają szerokim łukiem.
Oj coś ostatnio moja działalność się wlecze.
Szykują się jednak zmiany w jednym pokoju, oraz w salonie.
Te drugie już w sierpniu, wówczas pokażę Wam dywan, który wybrałam do siebie z sieci KOMFORT. Postanowiłam pozbyć się jednego mebla z domu i za radą mojej Inwestorki Alicji wystawić go na OLX.
Powiem Wam, że nie doceniałam tego miejsca, bo w 12 godzin po wystawieniu znalazł się kupiec.
Dziękuję też dobrze znanej Wam Anicji za wsparcie w szukaniu półek, bardzo, ale to bardzo mi pomogłaś!
To tyle...
Zostawiam Was z kilkoma kadrami ogrodu mojej Mamy i z pytaniem:
Wspominacie czasem swoje czasy dzieciństwa i wakacje?
Podzielicie się tym ze mną?
PM
Pieknie i kwieciście, a wspomnienia zawsze są niezastąpione ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
Och czas wakacji z dzieciństwa to czas totalnej beztroski ,pełen zabaw i wygłupów :) Ja też często zostawałam u dziadków i bardzo miło wspominam ten fakt ;p Pamiętam,że uwielbiałam jeździć z dziadkami na działkę no i oczywiście spędzać caluśki dzień na dworze.Ech, kiedy to było :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tak często wracamy do pięknych wspomnień!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Marta
Spędzałam wakacje w Mielenku u babci,czyli obok Ciebie,tyle,że kilka lat wcześniej:)A pierwsze w życiu dorosłym wczasy spędziłam w Chłopach koło przepompowni:)Pamiętasz może,stały tam dwa blaszane kontenery.Może i było skromnie,ale córki były zachwycone.Do dzisiaj śmiejemy się,kiedy przechodzimy obok tego miejsca.A jako podlotek z całego serca zazdrościłam harcerzom,którzy obozowali w pobliskim lesie.Bardzo dobrze,że dałaś synka dziadkom na wczasy,mówi Ci to i pozdrawia matka dorosłych prawie dzieci.Agnieszka
OdpowiedzUsuńPewnie że pamiętam te kontenery, ale bardziej tych harcerzy!Ja także im strasznie zazdrościłam tego obozowiska i marzyłam by dołączyć do takiej przygody.
UsuńŚlicznie kwiaty:-) aż miło:)
OdpowiedzUsuńWspomnienia są piękne i warto je pielęgnować, tak jak kwiaty w ogródku:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Wakacje ZAWSZE spędzałam z rodzeństwem u dziadków, szalony czas podwórkowych zabaw z kuzynostwem :) Do domu zawsze wracaliśmy ostatniego dnia sierpnia z płaczem i lamentem- wyobrażam sobie jak przykro musiało być mojej mamie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Marta :))
och ja tez ostatnio przywołuje wspomnienia wakacyjne z dzieciństwa, a watek o jabłko bezbłędny :) Tak, to zielone jabłko to taki symbol tych wszystkich wymarzonych rzeczy, których potem aż szkoda tknąć :)
OdpowiedzUsuńCo za przepiękne wspomnienia! Ja w tym roku wybieram się po raz pierwszy do Chłopów. Mam nadzieję, że będę mieć podobne skojarzenia z tą miejscowością i będę wracać tam co jakiś czas z rodzinką.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o moje dzieciństwo, to raczej jest ono związane z górami - tutaj się wychowałam, tutaj przebywałam... Najśmieszniej wspominam szkolne wspinaczki po górach. Zawsze był ktoś, kto się ubrał nieodpowiednio :)
Pozdrawiam autorkę!
:)
OdpowiedzUsuń